piątek, 21 czerwca 2013

Kocie historie - Pajączka i Tygrysek

Nigdy nie byłam "kociarą".Lubiłam ale nie szalałam na ich punkcie. W kwietniu trafiłam na ogłoszenie czarnulki,która szukała domu i niewiele myśląc postanowiłam ją adoptować. To pajączka - kotka,która uciekła dwukrotnie śmierci (była bardzo chora gdy ją znaleziono i schowała się w budzie dwóch amstaffów).
Cudna mruczka dostała imię Pajączka i otworzyła moje serce na koty :)

Wczoraj przygarnęłam drugiego malucha. Nie ma tak strasznych doświadczeń jak Pajączka ale gdy go wzięłam od razu pobiegłam do weterynarza. Ile pcheł! Biedak miał na sobie ich setki. Teraz walczę o to by czarna nie była tak nerwowa gdy Tygrysek (bo tak daliśmy mu na imię) jest w pobliżu :)


Nie widać tego ale mały ma bardzo ciekawe umaszczenie. Na główce pręgi, na bokach koła a na brzuszku drobne plamki. Baaardzo wesoły z niego stworek :))

6 komentarzy:

  1. eeee.... ja to psiarą jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo sympatyczne futrzaczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Maialis - ja też tak myślałam :D Mój psiak zaakceptował nowych przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  4. jakie piękne, sama miałam kiedyś takiego czarnego kotka ;)
    zapraszam http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. "Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego."
    Ernest Hemingway

    Ernest chyba coś o tym wiedział ;).Ja też zaczęłam od jednego,teraz mam dwa...zobaczymy jak długo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Udanego dokocenia. Niech będzie jak najmniej łapoczynów ;) Ja też marzę już o towarzystwie dla mojego niebieskiego futra. Może na urlopie się uda :)

    OdpowiedzUsuń