poniedziałek, 24 grudnia 2012


  Już po Wigilii. Było bardzo miło, wesoło , bez zbędnych zgrzytów.
Maludy dostały stos prezentów, które pakowałam wczoraj najładniej jak potrafiłam (z czego jestem dumna) i nie mogły usnąć z emocji do północy.
   Ja też musiałam być grzeczna w tym roku bo dostałam m.in. kalendarz Martyny Wojciechowskiej (świetny!) , książkę "Piąta w kwartecie" i pachnidło Beyonce Pulse.
Pozostaje teraz oddać się słodkiemu lenistwu, naładować akumulatory by w sobotę znów przyjąć gości na urodzinach Olimpii.

A później?
Nowy Rok i czas mojego dumania nad tym co było i może być. Ale póki co ... pierogi czekają! :-D

PS

Srebrna choinka zniknęła. Dałam się przekonać młodej i mam w mieszkaniu prawie 2-metrową zieloną (ściętą)- dziękuję córeczko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz