czwartek, 12 czerwca 2014

Kochałem ją- Anna Gavalda


Długo czekała na mnie ta książka. Parę dobrych lat. Nie mogłam znaleźć dobrego momentu by czytać o dwustronnym bólu i sama nie popaść w tygodniową dolinę. W końcu nadszedł ten dzień.

"Kochałem Ją" to w całości rozmowa teścia z synową w nie byle jakiej sytuacji - Chloe właśnie opuścił mąż zostawiając ją z dwiema córeczkami. Pierre wykorzystuje więc sytuację by zabrać ją z dala od miejskiego zgiełku i pocierpieć razem z nią. Nie... wcale nie będzie tu romansu Pierre->synowa (a bałam się takiego rozwoju sytuacji :) ).

Chloe nie lubi teścia. Wydaje jej się zgorzkniałym tetrykiem patrzącym na wszystkich z góry. Milczącym arogantem, który każdego ocenia sobie tylko znaną miarą. W tamtej sytuacji jest jej "wszystko jedno" z kim spędzi czas. Dużo myśli, wspomina, wypomina i walczy ze sobą by być silna dla córki. Noc, w której Pierre pęka i zaczyna objawiać swoje prawdziwe oblicze jest zaskoczeniem dla kobiety ale też początkiem fascynującej historii, którą ten już 60-letni człowiek skrywał od 20 lat.
Jego tajemnica miała na imię Matylda i sprawiła, że poczuł jak powinien żyć i kochać. Wybrał jednak drogę bezpieczną i słuszną *(czyżby?) u boku żony.

Nic więcej nie napiszę o fabule. Dodam może jeszcze , że to tylko nieśmiały początek.
Anna Gavalda przepięknie przeprowadziła mnie przez studium cierpienia, złości i miłości. Zarysowała ciekawego człowieka, który swoją drugą (piękniejszą) twarz schował dla wybranych.
Przez dialogi przemknęłam ZBYT szybko i żałowałam,że książka skończyła się w jeden wieczór - to dla Was znak, że warto po nią sięgnąć. Czytając je miałam wrażenie,że jestem schowana gdzieś za drzwiami, patrzę przez dziurkę od klucza i nasłuchuję tej trudnej, pozbawionej zbędnego patosu ale pięknej rozmowy.

Autorka pozostawia czystą kartkę na przemyślenia i własną opinię. Nie ocenia, nie naprowadza czytelnika zostawiając go z lekkim zmieszaniem. Czy walczyć o nowy, niepewny związek mając już ustabilizowane życie? Czy ta stabilizacja daje szczęście? Czyje szczęście jest ważniejsze- rodzica czy dziecka?
Na koniec piękny cytat:

"Znam ludzi, którzy cierpią trochę, TYLKO trochę, akurat tyle, żeby zmarnować sobie życie,rozumiesz..."

2 komentarze:

  1. Piękna książka.
    Dostałam ją na rozstanie...
    Mój mężczyzna wybrał rodzinę.
    Pozdrawiam.
    Wanilia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ją dopiero zaczynam czytać. Dostałam ją od koleżanki. Mój mężczyzna, podobnie jak przed 30 laty jego ojciec uznał, że rodzina go nie interesuje, wybrał lekkość, łatwość i przyjemność. Jego ojciec wrócił, on poszedł. Ja zostałam z dziećmi. I na tym kończą się podobieństwa. Wszyscy się od nas odwrócili, z dnia na dzień przestali znać. Rozmowy z teściem nie było, nie było jego tajemnicy. Nie było niczego. Nie pytajcie, czy boli...

    OdpowiedzUsuń